Bez JEZUSA—giniemy!

Ewangelia z dn.22.08.2021.

J 6, 54. 60–69.

synagodze w Kafarnaum Jezus powiedział: «Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem»

Wielu spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?”

Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: «To was gorszy?

A gdy ujrzycie Syna Człowieczego wstępującego tam, gdzie był przedtem?

To Duch daje życie; ciało na nic się nie zda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą». 

Jezus bowiem od początku wiedział, którzy nie wierzą, i kto ma Go wydać.

Rzekł więc: «Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca».

Od tego czasu wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło.

Rzekł więc Jezus do Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?»

Odpowiedział Mu Szymon Piotr: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego.

A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Bożym».

POKARM ŻYCIA

Towarzyszenie Jezusowi oparte na zaufaniu i radykalne życie Ewangelią wcale nie jest takie łatwe. Uczniowie są bardzo blisko Jezusa, słuchają Jezusa, widzą, jak żyje, co czyni, co proponuje, a jednak… część z nich mówi: „trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?”.

Mowa Jezusa jest trudna do zrozumienia, do przyjęcia, bo jest zbyt odległa od mentalności uczniów. Hierarchia wartości i mentalność uczniów jest wciąż daleka od hierarchii Jezusa. I ten rozdźwięk, niezrozumienie prowadzi do odrzucenia.

Życie według Ewangelii nie jest beztroskie. Ewangelia nie jest lekkostrawna, przystosowana do ogółu. Gdyby życie Ewangelią oznaczało: uczęszczać na Msze św. w niedziele, nie zdradzać żony czy męża, nie przywłaszczać sobie cudzej własności, ofiarować czasem trochę pieniędzy na walkę z głodem w świecie, to istniałoby prawdopodobieństwo, że nie odczuwalibyśmy niepokoju.

Jednak najgłębszą przyczyną niezrozumienia jest brak wiary:«Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą...» Najpierw trzeba uwierzyć Jezusowi, a potem się Go zrozumie. Na tym polega paradoks. My chcielibyśmy najpierw jasno widzieć, rozumieć, doświadczyć, a potem uwierzyć. Tymczasem jest odwrotnie. Najpierw musimy uwierzyć, całkowicie zaufać, zawierzyć Chrystusowi, opowiedzieć się po Jego stronie, a wtedy dopiero zaczniemy jasno widzieć.

Słów Jezusa nie można pojąć tylko za pomocą rozumu. Nie wystarczą intelektualne spekulacje ani medytacje samoświadomości. Słowa Jezusa można zrozumieć tylko dzięki pomocy Ducha Świętego. Dlatego Jezus mówi: «Duch daje życie, a ciało na nic się nie przyda».

Zauważmy dalej, że wobec kryzysu uczniów Jezus wcale nie zmienia swoich wymagań. Mimo, iż wielu odchodzi, nie proponuje żadnych ułatwień, nie poszerza ciasnej bramy. Wydaje się nawet, że ją jeszcze zwęża. Jezus nie troszczy się o sukces, zachowuje wolność w stosunku do oczekiwań uczniów. Gdy przemawia, nie spodziewa się aplauzu, nie przejmuje się negatywną opinią, nie troszczy się o to, że niektórzy odejdą. Wręcz przeciwnie, zmusza do dokonania wyraźnego wyboru: «czy i wy odejść chcecie?» Wobec Jezusa nie można zająć pośredniego, kompromisowego stanowiska. Albo zostaje się z Nim, albo się odchodzi...

Zwróćmy jeszcze uwagę na odpowiedź Piotra: „Panie, do kogóż pójdziemy?” Odejście, wycofanie się nie jest problemem. Można to uczynić w każdej chwili. Ale prawdziwym pytaniem jest: do kogo pójść? Wierność Jezusowi nie jest tylko kwestią odejścia lub pozostania. Wierność jest więzią z osobą, z którą się łączę, by iść razem w jednym kierunku, codziennie, mimo wszystkich przeszkód i całego trudu. Jest to swego rodzaju MAŁŻEŃSTWO💞 Dlatego wiara nie jest tylko kwestią przyjęcia bądź odrzucenia dogmatów albo przykazań. Wiara oznacza przede wszystkim przylgnięcie do osoby Jezusa. Jezusa, który jest chlebem żywym, niezbędnym pokarmem na co dzień—a nie tylko "od święta".

Bycie z Jezusem nie jest lekkie, łatwe i przyjemne. Nie oznacza to jednak, że nie jest szczęśliwe. To jest często «ludzka miara» szczęścia, spełnienia się. A u Pana Jezusa można się spełnić zawsze—bez względu na okoliczności. Po prostu na Jezusie nie można się zawieść, nie ma w ogóle takiego pojęcia. Jest służba, są problemy i kłopoty—ale nie ma zdrady, nie ma krzyża ponad naszą miarę, czyli takiego jaki byłby nie do uniesienia, a który często narzuca nam ten świat...

Pójście za głosem tego świata nie może się dobrze skończyć. To tak jakby kierować się w stronę, z której nie ma powrotu. Taki wybór pociąga za sobą nierzadko odrzucenie i pustkę, bo żaden człowiek nie może w pełni spełnić naszych oczekiwań i ambicji. Prędzej, czy później–w zderzeniu z rzeczywistością–to pokładanie nadziei tylko w drugim człowieku i samym sobie, zaprowadzi nas donikąd. Nie znaczy to, żebyśmy nie szukali miłości również w tym okrutnym świecie i znajdowali w nim piękna pomimo jego eksploracji przez człowieka. Nie każdy nadaje się do życia zakonnego, czy w celibacie. Jezusa można znaleźć wszędzie—nawet w miejscach pozornie "opuszczonych" przez Pana Boga. Ale trzeba Go szukać. On już to zrobił i stale wychodzi nam na spotkanie. Czeka, ale i zaprasza na Swoją Ucztę w Eucharystii, a przedtem w Sakramencie Pojednania przebacza nam grzechy, obmywając nas w Swojej Najświętszej Krwi...

Przystosowywanie się wyłącznie do reguł–rządzących tym światem i szukanie realizacji swoich(a nawet altruistycznych celów) nie zawsze wychodzi nam na dobre. Pod płaszczykiem „robienia komuś dobrze” zaspokajamy często tylko własne chore ambicje. To właśnie Chrystus–idąc samotnie na Golgotę–szedł jak gdyby „pod prąd”. Nie szukał poklasku, uznania, aplauzu–jednym słowem: aprobaty. Spełniał wolę Ojca, a więc i Swoją, kiedy cierpiał i umierał za nas na Krzyżu✝️ Zresztą nie robił tego z miłości do świata doczesnego, bo wiedział, że jego królem jest szatan. Pokazał nam drogę wyboistą–nie szeroką i wygodną aleję–do potępienia i śmierci wiecznej. Zrobił to wszystko z czystej, nieskończonej MIŁOŚCI do człowieka. Naśladujemy w tym Swojego Mistrza, kochając bliźnich–zwł bliskich–ale i dalekich. Rozpoznajmy Jezusa w drugim człowieku, kochając go «jak samego siebie»!

Jednak nie uratujemy duszy, dbając tylko o ciało, które przemija—choćbyśmy nie wiadomo jak dbali o zdrowie. Tylko Słowa Zbawiciela dają życie i nigdy nie dewaluują się. Dzięki Duchowi Świętemu mogą się one objawić również w naszym "nieszczęśliwym" życiu. Wypełniając wolę Bożą i modląc się o przymnożenie nam wiary—osiągniemy stan, który możemy nazwać spełnieniem się już na tej ziemi. A posilając się Jego Pokarmem dostąpimy życia wiecznego.

Dlaczego odchodzę lub zostaję z Jezusem? Jakie są motywy i racje mojej wiary? Czy nie gorszę się słowami Jezusa i nie twierdzę, ze jest to trudna mowa? Czy jestem gotów przyjąć w całości nauczanie Jezusa i zaakceptować Jego paradoksy!?🈂️












Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wola Miłosiernego Ojca

Żywa wiara

Tradycja czy nowoczesność ?