GRZECH WEWNĘTRZNY




Ewangelia z dn.04.08.2020.

Mt 15, 1–2. 10–14.

“Brud duszy”

Jakże mądre i piękne Słowa Jezusa…Pewnie w czasach zarazy nieraz martwimy się, czy mamy czyste ręce–nie tylko przed posiłkiem. A oto Nauczyciel “proponuje” nam, żebyśmy się tym tak bardzo nie przejmowali…

To rytualne mycie rąk–uskuteczniane przez faryzeuszów–nie jest niczym złym tak po ludzku. Od najmłodszych lat wpajają nam to rodzice, a obecnie częsta dezynfekcja rąk–to normalne zjawisko…Jednak zagrożenie pandemią jest niczym—w porównaniu z groźbą konsekwencji grzechu i odejścia od Boga.

Panu Jezusowi chodziło o traktowanie naszej wiedzy o sprawach Bożych poważnie. Jeśli, znając dekalog i przykazanie miłości Boga oraz bliźniego–nie umiemy lub co gorsze nie chcemy–spożytkować tego faktu w sposób godny ucznia Chrystusa, to znaczy iż nie używamy rozumu we właściwy sposób…

Słów Jezusa o “nieczystości” nie należy rozumieć dosłownie…Nie chodzi tutaj o brud fizyczny, bądź ten wynikający z szóstego przykazania. Świat “wciska” nam różne ideologie, moralne relatywizmy i pseudowzorce do “naśladowania”…Sęk w tym—jak my to odbieramy i czy mimo wszystko sobie nie przyswajamy, a następnie “przekazujemy dalej”.W swoim liście św.Jan tak to formułuje: Umiłowani—nie dowierzajcie każdemu duchowi—ale badajcie duchy, czy są z Boga; gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie…(1 J, 4).

Jednak mówiąc o tym–co czyni człowieka nieczystym–Jezus miał na myśli wszystko to, co znajduje się nie na zewnątrz człowieka(pokarm dla naszych zmysłów)–tylko w jego sercu…Takie “kwiatki” to przede wszystkim siedem grzechów głównych itp.

Dla chrześcijanina istnieje tylko jedna droga…Jeśli nie jest nią Chrystus–tylko np polityka i pragnienie władzy, pieniędzy oraz inne pożądliwości tego świata–to nawet przestrzegając naznaczonych przez Prawo “rytuałów” kościelnych–stajemy się stopniowo “diabelską rośliną” i w końcu giniemy…Nie możemy także pomóc innym, bo nie stanowimy dla nich przykładu—lecz zgorszenie, jak sama nazwa wskazuje: “pogarszamy ich”…I dlatego wówczas wszyscy się “staczamy”.

Starsi i uczeni w piśmie nakładali na poddanych ciężary “nie do udźwignięcia”(Mt 23, 4) a sami nawet do nich nie podchodzili…Człowiek, który posiadł wiedzę o Bogu—nie może tego wykorzystywać tylko dla własnego splendoru oraz korzyści, bo wówczas króluje w nim pycha i samozadowolenie—a nie pokora sługi Chrystusa. My–którzy poznaliśmy Jezusa–również nie powinniśmy zachowywać tego tylko dla siebie, lecz przekazywać dalej…Czyńmy to z godnością, ale i skromnością—gdyż jesteśmy tylko “narzędziem” w rękach naszego Mistrza, który sam nas wybrał(a nie na odwrót). Mówił o tym św.Paweł w swoim liście :

Tak też i ja przyszedłszy do was–bracia, nie przybyłem–aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże… (1 Kor 2).

Skuteczne głoszenie Słowa Bożego jest niczym innym jak pokazywaniem potęgi Bożej Miłości, która zakiełkowała w nas jak dobre “zboże”—a nie chwast, który zostanie wyrwany na spalenie…

Otwierajmy więc nasze serca i ogrzewajmy ich ciepłem innych+++



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wola Miłosiernego Ojca

Żywa wiara

Tradycja czy nowoczesność ?