"Rozwiązanie języka"

Ewangelia z dnia. 07.07.2020.

Mt 9, 32–37.

MISJA EWANGELIZOWANIA

Pan Jezus kolejny raz uzdrawia. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego(oczywiście poza aspektem medycznym) gdyby nie fakt, że "przy okazji" uwalnia opętanego od demona... Czyżby jednak zły duch odebrał choremu mowę!? Niekoniecznie.
"Mowa jest srebrem, a milczenie złotem"—ale nie w tym przypadku... Jezus wie—co robi. Po prostu "rozwiązanie języka" miało na celu spowodowanie, żeby rekonwalescent mógł rozgłaszać chwałę Boga i w ten sposób zaświadczać o Jego miłości i dobroci.
A co na to faryzeusze? Pomijając ich krótkowzroczność i "racjonalne" kryteria[w innym miejscu(Mt, 22–30) Ewangelista przedstawia Mistrzowskie argumenty Jezusa]—powątpiewanie przeciwników Chrystusa ma na celu zdyskredytowanie Jego misji i boskiej mocy... 

Czy dzisiaj nie bywa podobnie? 
Jeśli ktoś opowiada się po stronie Chrystusa i Jego nauki—często spotyka się z niedowiarstwem, a nawet śmiesznością bądź obojętnością...

W Słowie Bożym zawarta jest prawda, która bywa niewygodna dla oponentów Kościoła. Wielu "nowoczesnych" polityków i ludzi "wysoko postawionych"—chciałoby sprowadzić ludzi wierzących do jakiejś "niszy" na wzór sekty, czy choćby ugrupowania religijnego... Nie rozumieją, że "Kościół" to my wszyscy—a nie tylko ci, którzy chodzą do kościoła i uczestniczą w nabożeństwach, nawet duchowieństwo. 
Takie podejście może być brzemienne w skutkach. Wybór drogi bez Boga–to odłączenie się od Kościoła. Niekoniecznie formalnie(apostazja)—ale ta droga prowadzi donikąd...Jesteśmy oblubienicą Chrystusa i ten "rozwód" przynosi wyłącznie przykre konsekwencje—w postaci oddania się pod władzę szatana... 
Wszyscy–którzy są ochrzczeni–zostali włączeni w krąg Kościoła Bożego. Nawet człowiek nieochrzczony jest kochany przez Pana Boga i On nigdy nie odwróci się od Swego stworzenia. Ale tacy ludzie mają trudniejszą drogę... Jednak ci wszyscy, którzy zostali "nawróceni na niewiarę" grzeszą podwójnie. Otrzymali łaski od Boga(Sakramenty św.), a później–na skutek jakichś"sparzeń"ludzkich na tej ziemi–usprawiedliwiają swoją"rezygnację" z bycia dziećmi Bożym... To niemożliwe! 
A jeszcze namawiają innych na pójście drogą"wolności", która w rzeczywistości jest niewolą (pisałem o tym tutaj: https://slaadamijezusa.blogspot.com/2020/07/paradoks-wolnosci.html?m=1).

Musimy zrozumieć, że nie ma innej(własnej) drogi...Jedynie pójście za Chrystusem–naszym Oblubieńcem–ma sens (J 6, 68), bo bez Pasterza jesteśmy rozproszeni i giniemy. 
Pewnie są tacy,  którzy powiedzą:"Po co mi Jezus–przecież i tak jestem dobrym człowiekiem?".No właśnie... A kto mnie upoważnił do wydawania takich osądów o sobie!? To pycha—nawet jeśli staramy się żyć "porządnie"! Tylko tacy ludzie, którym nie było dane poznać Jezusa i kroczyć Jego śladami, a więc np w dalekiej Afryce, Azji itp—mogą czuć się usprawiedliwieni, że kroczą własną drogą–o ile jest ona zbieżna z zamysłami Bożymi. Bóg jest jeden–dostępny dla wszystkich–ale nie musimy "cierpieć" z powodu przynależności do Niego! Przeciwnie—to wielka radość i łaska być dzieckiem Bożym. "Dziecko Boże wszystko może" i dlatego otrzymujemy tyle darów Bożej miłości i dobroci.

Dlatego powinniśmy skorzystać z zaproszenia Chrystusa i podjąć się zadania głoszenia Jego nauki. 
Módlmy się więc o nowe powołania kapłańskie oraz zakonne i sami–swoim przykładem i postawą życiową–ogłaszajmy Królestwo Boże na całym świecie! 





















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wola Miłosiernego Ojca

Żywa wiara

Tradycja czy nowoczesność ?