Rozkosz przebywania z Bogiem

Ewangelia z dn.22.07.2020.

J 20, 1. 11–18.


"PRZEJRZENIE" MARII MAGDALENY


Mówię często Bogu:
"Mój Panie,dlaczego kochasz mnie do takiego stopnia?
Co dobrego widzisz we mnie!?
Zapomniałeś–jak Cię obrażałem?"

Skoro potraktowałeś mnie z taką miłością—zamiast posłać mnie do piekła i obdarowałeś tyloma łaskami—to jakże bym mógł Ciebie teraz nie kochać?!

Nieskończone Dobro, jakim jest Bóg działa z wielką mocą...
Tak—byłem daleko od mojego Ojca, ale On czekał i wierzył w moje nawrócenie.

Zasmucałem Cię, marnotrawiłem otrzymane dary—a Ty tęskniłeś bezgranicznie i w końcu–gdy wróciłem–przyjąłeś mnie z otwartymi ramionami, nie wzgardziłeś sercem pokornym i skruszonym(por. Ps 51, 19).

Maria Magdalena–zanim została "apostołką apostołów"–nie była święta...
Na pewno była piękną kobietą...Przyciągała mężczyzn i uprawiała "najstarszy zawód świata" raczej nie tylko dla pieniędzy.
Jednak gotowość zmiany swojego życia i "narodzenie się na nowo"—sprawiły, że odtąd stała się innym człowiekiem...

Cóż takiego było w Jezusie, że jawnogrzesznica w ogóle odważyła się prosić o...przebaczenie? Przecież On także był mężczyzną, czyli–w jej przypadku–"obiektem pożądania"... 

Tak działa łaska Boża. Nikt"sam z siebie"się nie nawróci. Przykładów w Piśmie Świętym jest bez liku...Ot–choćby"pierwszy z brzegu". Zagorzały prześladowca chrześcijan zwany Szawłem–podczas swojej podróży do Damaszku–zostaje"rażony piorunem"miłosierdzia Bożego, które okazuje się większe od Bożej sprawiedliwości i od tej pory stopniowo staje się "apostołem narodów". Bo tak się Panu Bogu spodobało, a raczej taki miał plan...

Tak jest z każdym nawróconym(w tej liczbie i ze mną). Niezbadane są wyroki Boże...Czasami Wszechmogący wybiera na swoje "narzędzia" ludzi, którzy nie zawsze dobrze się prowadzą...

I to była szansa dla Marii Magdaleny.
Zrozumiała ona, że tylko więź z Bogiem da jej szczęście i to wieczne.
Jak nadmieniłem—robiła ona–to, co robiła–nie tylko dla pieniędzy...
Każdy z nas(nie tylko młodzi) chce być nasycony w swojej potrzebie miłości, w tym seksu. Za wszelką cenę(właśnie!) pragniemy przeżywać intymną więź z drugą osobą(przeciwnej płci), bo takiej więzi potrzebujemy i cierpimy z powodu jej braku...Nawet–gdy już mamy współmałżonka–to możemy wyraźnie odczuwać, że więź z nim(czy też nią) już mnie nie zaspokaja—a dłuższe trwanie takiego stanu to "istna męka".

Na nieszczęście często nie zdajemy sobie sprawy, że wybierając kolejne"miłostki"(albo np pornografię)—łudzimy się co do natury ludzkiej miłości...
Jest ona tak ogromna, że niejednokrotnie brniemy w jakieś toksyczne związki(pozamałżeńskie) w ten sposób uzależniając się "przy okazji" od seksu.
Seks sam w sobie nie jest czymś złym, ba–to nieodłączny"atrybut"w Boskim dziele stworzenia człowieka...
Owszem–zdarza się, że"świętoszkowaci"bliźni–uważają, iż uprawianie go musi prowadzić wyłącznie do poczęcia dziecka–ale chyba zgodzimy się, że to nieprawda. Oczywiście ze stałym partnerem z sakramentalnego związku...Zgodne z wolą Bożą jest jedynie to, iż nie należy"uprzedmiotowywać"swojego ciała, które–dane właśnie z woli Bożej–jest świątynią Ducha Świętego.

Dlatego należy zrozumieć, iż potrzebę miłości i bliskości może zaspokoić tylko Bóg! Człowiek może jedynie chwilowo"zaspokoić"nasz głód intymnej więzi—ale potem nieuchronnie przyjdzie wyczerpanie, znudzenie i rozczarowanie...Prowadzi to niejednokrotnie do dalszego"poszukiwania"bodźców, które"ożywią"nasz mózg i zneutralizują popęd. Wprowadzamy się w ten sposób w "błędne koło" i uzależniamy nasze funkcjonowanie od osiągnięcia stanu zwanego orgazmem...

Tymczasem prawdziwy "orgazm" daje bliska więź z Bogiem. W dodatku on nigdy się nie kończy i nie mamy później "kaca moralnego"...
Kto jest blisko Boga nigdy nie będzie zawiedziony i zmęczony. Tylko Bóg—który zawsze okazuje bezwarunkową wierność w swoim przymierzu—jest w stanie zaspokoić nasze pragnienie miłości. Naturalnie może się to objawić w ludzkim związku–o ile obecna w nim miłość jest obrazem Jego Przymierza.

Wrócę jeszcze do tego tematu, bo z pewnością nurtuje on wielu–zwł młodych ludzi–którzy wpadli w sidła rozpusty i hedonizmu, albo przeciwnie—cierpią z powodu braku miłości i bliskości...

Natomiast–wracając do Marii Magdaleny. Kiedy zrozumiała ona, że tylko"posiadanie"serca Jezusa może zaspokoić jej głód miłości—przestała już szukać"szczęścia" i pieniędzy...Największym jej skarbem stał się Bóg i człowiek w jednym. 
Przestał ją cieszyć ziemski świat i wszystkie jego"uciechy". To Jezus stał się dla niej kresem i opoką w jej ziemskiej drodze ku wieczności(por. Ps 73, 25–26).

Trzeba zawsze umacniać ufność w Boga.
W tym celu wspominajmy często chwile bliskości z Panem, Jego czułości, intymne sposoby okazywania miłosierdzia–jakie stosował–kiedy zbłądziliśmy—by oderwać nas od przywiązań ziemskich i przyciągnąć do Swojej Świętej Miłości!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wola Miłosiernego Ojca

Żywa wiara

Tradycja czy nowoczesność ?