Zwycięstwo Jezusa kamieniem węgielnym naszego zmartwychwstania
Witajcie umiłowani w Panu!
Po 3-miesięcznej przerwie wracam do głoszenia Chrystusowego zwycięstwa nad śmiercią. Ten czas był dla mnie czasem doświadczeń, cierpienia i upokorzenia. Jednak--pomimo przeciwności--nie uległem rozpaczy i nawet w chorobie trwałem przy Jezusie, choć bywało ciężko i w pewnej chwili moja wiara osłabła na skutek fałszywej oceny rzeczywistości, która stała się dla mnie bardziej ludzka—niż Boża...Kiedy spotkały mnie przykrości--tak jak św.Piotr--zaparłem się mojego Mistrza—choć miłuję Go nad życie. Jednak--po tej "banicji"--wracam do tego, do czego zostałem powołany, czyli do misji ewangelizowania i głoszenia chwały Mesjasza. Skoro zostałem oficjalnie posłany (namaszczony na ucznia Chrystusa przez kapłana na zakończenie rekolekcji) pragnę pełnić wolę Bożą—nawet jeśli "trafię między wilki"...Niech zwycięstwo Pana Jezusa będzie dla mnie drogowskazem, proszę gorąco o modlitwę!
Jednocześnie informuję, że z przyczyn technicznych--zmieniam nazwę mojego bloga z "Poznania Jezusa" na "Śladami Jezusa"(adres na razie pozostaje ten sam).
A więc—skoro już Go znamy—idźmy Jego śladami.
Ewangelia z dn.12.04.2020:
[ J 20, 1—9 ]
"Nie lękajcie się!"
Zmartwychwstały Jezus ukazuje się dwom niewiastom, które od dłuższego czasu towarzyszyły Mu w Jego misji naprawiania świata...Teraz przychodzi kolej na uczniów Chrystusa na czele z Szymonem-Piotrem. Chociaż Mesjasz zapewniał ich o swoim zmartwychwstaniu--wciąż nie potrafili tego"ogarnąć". Apostołowie byli zdezorientowani...Co prawda Jezus zapewniał ich o swojej Rezurekcji, ale jakoś nie czuli się pewni i bezpieczni. Jednak ciekawość zaprowadziła ich do grobu Mistrza...Piotra wyprzedził nawet jeden z uczniów--ale nie miał odwagi wejść do środka.
Tajemnica męki i zmartwychwstania Pańskiego jest niepojęta dla wszystkich...
Bóg--człowiek rozłożył swoje ramiona na świętym drzewie—ale w tym samym krzyżu zwyciężył i zadał ostateczny cios śmierci wiecznej.
Po 3-miesięcznej przerwie wracam do głoszenia Chrystusowego zwycięstwa nad śmiercią. Ten czas był dla mnie czasem doświadczeń, cierpienia i upokorzenia. Jednak--pomimo przeciwności--nie uległem rozpaczy i nawet w chorobie trwałem przy Jezusie, choć bywało ciężko i w pewnej chwili moja wiara osłabła na skutek fałszywej oceny rzeczywistości, która stała się dla mnie bardziej ludzka—niż Boża...Kiedy spotkały mnie przykrości--tak jak św.Piotr--zaparłem się mojego Mistrza—choć miłuję Go nad życie. Jednak--po tej "banicji"--wracam do tego, do czego zostałem powołany, czyli do misji ewangelizowania i głoszenia chwały Mesjasza. Skoro zostałem oficjalnie posłany (namaszczony na ucznia Chrystusa przez kapłana na zakończenie rekolekcji) pragnę pełnić wolę Bożą—nawet jeśli "trafię między wilki"...Niech zwycięstwo Pana Jezusa będzie dla mnie drogowskazem, proszę gorąco o modlitwę!
Jednocześnie informuję, że z przyczyn technicznych--zmieniam nazwę mojego bloga z "Poznania Jezusa" na "Śladami Jezusa"(adres na razie pozostaje ten sam).
A więc—skoro już Go znamy—idźmy Jego śladami.
Ewangelia z dn.12.04.2020:
[ J 20, 1—9 ]
"Nie lękajcie się!"
Zmartwychwstały Jezus ukazuje się dwom niewiastom, które od dłuższego czasu towarzyszyły Mu w Jego misji naprawiania świata...Teraz przychodzi kolej na uczniów Chrystusa na czele z Szymonem-Piotrem. Chociaż Mesjasz zapewniał ich o swoim zmartwychwstaniu--wciąż nie potrafili tego"ogarnąć". Apostołowie byli zdezorientowani...Co prawda Jezus zapewniał ich o swojej Rezurekcji, ale jakoś nie czuli się pewni i bezpieczni. Jednak ciekawość zaprowadziła ich do grobu Mistrza...Piotra wyprzedził nawet jeden z uczniów--ale nie miał odwagi wejść do środka.
Tajemnica męki i zmartwychwstania Pańskiego jest niepojęta dla wszystkich...
Bóg--człowiek rozłożył swoje ramiona na świętym drzewie—ale w tym samym krzyżu zwyciężył i zadał ostateczny cios śmierci wiecznej.
Kościół wciąż na nowo głosi Śmierć i Zmartwychwstanie Chrystusa. Powtarzamy z radością słowa apostołów i kobiet, które ze wzruszeniem wypowiadali ci świadkowie porannego wydarzenia, gdy śmierć została pokonana—tak, jak wschodzące słońce pokonuje mroczną noc...
Kościół głosi, że Ten--który stał się naszą Paschą i dokonał żywota na Krzyżu--nie umarł, lecz objawił nam pełnię życia, które się zmieniło ale nie skończyło się. Bo Bóg jest nieśmiertelny i dla Niego życie nie ma kresu. Odtąd powinniśmy trwać w Jego Miłości—aż do końca naszych dni—zwanego śmiercią, czyli "zgonem ciała".
Nasze ciało bowiem podlega obumarciu i to właściwie już od przyjścia na ten świat, lecz duszę czeka "przejście", czyli pascha...
Wybór drogi, którą podążamy w doczesnym życiu—jest drogowskazem również dla duszy, która jest wieczna.
W obliczu tego--co teraz dzieje się na świecie, a zwłaszcza klęski zarazy--należy się zastanowić: czy naprawdę człowiek jest panem świata i rzeczywiście może się obyć bez Boga!? Ba—czasami nawet wydaje się człowiekowi, że Bóg umarł na dobre i że można "hulać, bo piekła też nie ma"...
Świat sam się nie stworzył i nie powstał przypadkowo—ale szatan próbuje nam wmówić, że nie ma Boga i robi nam "pranie mózgu". I mówi to ten (anioł zła) za którego przyczyną istnieje cierpienie i śmierć ludzi...Przez tajemnicę zmartwychwstania Pana--Bóg pokazuje nam, że nie można go usunąć z tego świata. Mając Chrystusa w sercu--przetrwamy nawet najgorsze klęski, a choć--podążając za Nim na swój "krzyż" zakończymy ziemskie bytowanie—to będzie to także droga, krórą On przeszedł—więc dlaczego miałoby to nas ominąć?!
Wstrzymajmy więc--choć na "chwilę" oddech i zatrzymajmy się, aby pozwolić Nieśmiertelnemu działać w naszej duszy...
W pędzie po "dobra" tego świata—uświadommy sobie, że Jezus oddał swoje życie—żebyśmy my mieli życie wieczne i już teraz żyli pełnią naszego istnienia w Duchu Świętym w drodze do Ojca. Stwórca pragnie--abyśmy żyli przez Chrystusa, w Chrystusie i z Chrystusem... On jest Kamieniem Węgielnym--próbowano taki ludzki "kamień" ustawić jako zaporę przed powstaniem z martwych Mesjasza--aby stał się kamieniem grobowym. Opieczętowano go i pilnowano pod strażą—ale Pan Jezus nie dał się odrzucić i swoją Wszechmocą odwalił przeszkodę i zmartwychwstał.
Nie odrzucajmy Zbawiciela, lecz wszystkie przeszkody na drodze do Jego Kochającego Serca!
Kościół głosi, że Ten--który stał się naszą Paschą i dokonał żywota na Krzyżu--nie umarł, lecz objawił nam pełnię życia, które się zmieniło ale nie skończyło się. Bo Bóg jest nieśmiertelny i dla Niego życie nie ma kresu. Odtąd powinniśmy trwać w Jego Miłości—aż do końca naszych dni—zwanego śmiercią, czyli "zgonem ciała".
Nasze ciało bowiem podlega obumarciu i to właściwie już od przyjścia na ten świat, lecz duszę czeka "przejście", czyli pascha...
Wybór drogi, którą podążamy w doczesnym życiu—jest drogowskazem również dla duszy, która jest wieczna.
W obliczu tego--co teraz dzieje się na świecie, a zwłaszcza klęski zarazy--należy się zastanowić: czy naprawdę człowiek jest panem świata i rzeczywiście może się obyć bez Boga!? Ba—czasami nawet wydaje się człowiekowi, że Bóg umarł na dobre i że można "hulać, bo piekła też nie ma"...
Świat sam się nie stworzył i nie powstał przypadkowo—ale szatan próbuje nam wmówić, że nie ma Boga i robi nam "pranie mózgu". I mówi to ten (anioł zła) za którego przyczyną istnieje cierpienie i śmierć ludzi...Przez tajemnicę zmartwychwstania Pana--Bóg pokazuje nam, że nie można go usunąć z tego świata. Mając Chrystusa w sercu--przetrwamy nawet najgorsze klęski, a choć--podążając za Nim na swój "krzyż" zakończymy ziemskie bytowanie—to będzie to także droga, krórą On przeszedł—więc dlaczego miałoby to nas ominąć?!
Wstrzymajmy więc--choć na "chwilę" oddech i zatrzymajmy się, aby pozwolić Nieśmiertelnemu działać w naszej duszy...
W pędzie po "dobra" tego świata—uświadommy sobie, że Jezus oddał swoje życie—żebyśmy my mieli życie wieczne i już teraz żyli pełnią naszego istnienia w Duchu Świętym w drodze do Ojca. Stwórca pragnie--abyśmy żyli przez Chrystusa, w Chrystusie i z Chrystusem... On jest Kamieniem Węgielnym--próbowano taki ludzki "kamień" ustawić jako zaporę przed powstaniem z martwych Mesjasza--aby stał się kamieniem grobowym. Opieczętowano go i pilnowano pod strażą—ale Pan Jezus nie dał się odrzucić i swoją Wszechmocą odwalił przeszkodę i zmartwychwstał.
Nie odrzucajmy Zbawiciela, lecz wszystkie przeszkody na drodze do Jego Kochającego Serca!
Komentarze
Prześlij komentarz