"Mieszkanie Jezusa jest w nas"
J 1, 35-42
"Znaleźliśmy Mesjasza"
Tajemnica wcielenia Słowa Bożego intryguje wielu...Osoba Jezusa na kartkach Pisma Św. jest szeroko komentowana--jest On główną postacią Nowego Testamentu i jednocześnie Tym, który żyje i przekazuje nam wciąż Swoją naukę. Ale nie wystarczy wiedzieć o Nim tylko trochę, znać Go pobieżnie--jak kogoś znajomego z Facebooka. Trzeba nieustannie zadawać sobie trud poznawania Go--nie tylko "z widzenia", czy "ze słyszenia"...Poznanie Jezusa osobiście--odkrywa niesamowite pokłady miłości i dobra w Nim i w drugim człowieku, w którym zamieszkuje.
Bliska relacja z Jezusem powoduje, że nigdy nie jesteśmy sami--choćby wszyscy nas opuścili...On wyciąga rękę, żeby nas podnieść i daje nam siłę. Kiedy w pełni zaufamy Jezusowi--to z miłości ku Niemu--czynić będziemy dobro naszym bliźnim--poświęcając im swój czas, okazując zainteresowanie i pomoc--wtedy prawdziwie będziemy czcili Jego--Miłosiernego Boga.
Chrystus pragnie mieszkać w każdym z nas i choć bezpośrednio Go nie widzimy--jest obecny w każdym ludzkim sercu--o ile Go zaprosimy. Odrzucenie Go jest jak pogardzenie najlepszym Przyjacielem, który ukochał nas do końca--czyli śmierci na krzyżu...
Jednak tylko sam Bóg mógł nam do końca objawić sposób--w jaki nas kocha i w jaki każdy z wierzących w Niego--powinien naśladować. Żaden człowiek nie jest w stanie opowiedzieć nam w pełni wiarygodnie i wyczerpująco o tym--jak nieodwołalnie, jak ofiarnie (aż do krzyża) i jednocześnie jak mądrze Bóg kocha człowieka.
Sam Bóg ukazał się nam w Chrystusie, objawił Swoje oblicze i stał się rzeczywiście bliskim wobec każdego z nas. Co więcej--Bóg objawił, że Jego miłość wobec człowieka--względem każdego z nas jest bez miary: na Krzyżu Jezus z Nazaretu--Syn Boży, który stał się człowiekiem--ukazuje nam w najjaśniejszy sposób--jak daleko posuwa się ta miłość–aż do daru z siebie, aż do całkowitej ofiary. Ufność jest uwierzeniem w tę miłość Boga, która nie słabnie w obliczu niegodziwości człowieka, w obliczu zła i śmierci, ale jest zdolna do przekształcania wszelkiej formy zniewolenia, dając możliwość zbawienia...Spotkanie Jezusa i Jego poznanie--jest pierwszym krokiem do tego celu i powoduje, że odtąd już nigdy nie będziemy sami w naszym ziemskim pielgrzymowaniu. Oczywiście będą"zawirowania"na tej drodze--ale nasz Najlepszy Przyjaciel zawsze będzie nas wspierał--osobiście lub przez bliźnich, jeśli tylko będziemy mu bezgranicznie ufać...Jeśli zaufamy światu i jego"mądrościom"oraz ułudzie powierzchownego piękna, które nieuchronnie przemija--daleko nie zajdziemy...Wszyscy ludzie spotkani na tej drodze, a wędrujący razem z nami w jednym kierunku--będą dla siebie"drogowskazem" i na pewno nas nie zwiodą. Zaproszą nas nawet do siebie--żebyśmy w obecności Pana Jezusa--wieczerzali z nimi we Wspólnocie...
"Nie lękaj się--mówi Pan, Ja jestem drogą, prawdą i życiem" ( J 14, 6-14 ).
Jednak trzeba pamiętać, że zostaliśmy wybrani--tak jak Szymon-Piotr--do "łowienia dusz" i to Jezus dokonał tego wyboru, a nie my sami: "Nie wyście mnie wybrali--ale Ja was wybrałem" ( J 15, 16 ).
Komentarze
Prześlij komentarz