"Niegościnna Jerozolima"
Łk 13, 31-35(Ewangelia z dn.31.10.2019).
Jezus wierny swojemu posłannictwu.
Pan Jezus przyszedł na ziemię,aby wypełnić wolę Ojca i nie ma zamiaru zawrócić ze swej drogi."Po drodze"dokonuje wielu uzdrowień i wyrzuca złe duchy oraz oczywiście naucza.
Jednak"czarne chmury"zaczynają gromadzić się nad Mesjaszem...On wie--gdzie nastąpi kres Jego ziemskiej wędrówki i kiedy to się stanie.Swoją wypowiedzią prorokuje to,co się stać musi--Chrystus zostanie ukrzyżowany i dokona żywota--ale trzeciego dnia zmartwychwstanie.
Na nieszczęście dla Jerozolimy nastąpi to właśnie w tym mieście.Przecież to właśnie ono najbardziej wyczekiwało Zbawiciela i witać Go będzie palmami chwały...O dziwo oni nie poznali Jezusa,bo oczekiwali raczej przyjścia króla--ale tak"po ludzku".Zresztą nie tylko Jezus nie został tutaj gościnnie przyjęty--spotkało to również Jego wysłanników.
Paradoksalnie to przekleństwo stało się błogosławieństwem dla mieszkańców Jerusalem.Co prawda teraz Mesjasz zostanie zabity i Jerozolima oraz cały świat odczuje brak swojego Mistrza.Jeszcze"tylko"ukaże się na krótko w chwale Zmartwychwstania,ale później wróci do Ojca podczas Wniebowstąpienia.
Aby"osłodzić"tęsknotę za Swoim powtórnym przyjściem Pan Jezus pozostawił nam Najświętszy Sakrament--pod postaciami chleba i wina--Swoje Ciało i Krew,czyli de facto pozostał z nami do Paruzji.Ta swego rodzaju metamorfoza Jerozolimy--to jakby przedsmak Królestwa Niebieskiego,które odtąd nazywane będzie"Górnym Jerusalem".
Komentarze
Prześlij komentarz