Miłość na śmierć i życie
Ewangelia z dn.04.03.2022.
J 15, 9–17.
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej!
Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.
To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.
Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.
Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.
Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał – aby Ojciec dał wam wszystko, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje.
To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali».
Trwanie w miłości możliwe jest dzięki przyjaźni Jezusa. W czasach Jezusa tylko nieliczne grono uczniów było dopuszczane do niektórych tajemnic mistrzów czy nauczycieli. Jezus natomiast dzieli z uczniami głęboką autentyczną przyjaźń, która jest oparta o relacje z Ojcem. Jezus nie ma wobec uczniów żadnych tajemnic. To, co jest w Jego sercu, odsłania im stopniowo—w miarę, jak są zdolni to przyjąć i zrozumieć. Przyjaźń Jezusa z uczniami jest prawdziwa, autentyczna, wyzwalająca. Taka przyjaźń nie wiąże, nie krępuje ani nie ogranicza, nie zagarnia wyłącznie dla siebie. Jezus nie traktuje uczniów jak swoją własność, nie zabrania im nawiązywania przyjaźni z innymi. Nie zastrzega sobie prawa wyłączności...
Wiele razy w naszym życiu zdarza się, że pewien rodzaj zażyłej znajomości(przyjaźń) staje się zaborcza. Pragniemy wówczas zagarnąć osobiście wszystkie „profity”, z niej wynikające i bronimy się przed podzieleniem się nimi z innymi. Jezus zachęca nas do tzw altruizmu, czyli dzielenia się naszym szczęściem z drugim człowiekiem, wspierania go w imię miłości bliźniego.
Wzajemna miłość nie polega tylko na braniu i zatrzymywaniu jej dla siebie. «Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem». Jego miłość do nas jest przeniesieniem miłości Ojca do Niego. Miłość nie może zatem zostać zatrzymana, nie może stać w miejscu—ale musi być posyłana dalej. Miłość zamknięta, ograniczona—staje się swego rodzaju egoizmem... Każda ludzka wspólnota–nawet najpobożniejsza–zmienia się często w ”kółko wzajemnej adoracji”.
«Wytrwajcie w miłości mojej!». Można się zastanawiać: co znaczy wytrwać w miłości... Przecież dzisiaj nie ma nic trwałego... Świat pokazuje, że kiedy nie układa się w związku, to można się rozejść... Zatem jeżeli tak łatwo w codziennym życiu się "odkochać", to jak tu wytrwać w miłości do Jezusa?
Jak więc wytrwać w Jego miłości!? Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości». To jest odpowiedź! Chcesz wytrwać w Jego miłości? Zachowuj przykazania... I w drugą stronę: jeżeli będziesz zachowywać przykazania, będziesz trwać w Jego miłości. Dlaczego? Bo On daje nam przykład: zachowuje przykazania swojego Ojca...i w ten sposób trwa w Jego miłości.
Jezus pozostaje przyjacielem wiernym do końca. Pozostaje przyjacielem—nawet, gdy zostanie opuszczony, zapomniany i zdradzony przez swych uczniów. Jego przyjaźń zwycięża niewierności i tchórzostwo człowieka. Jej szczytem jest wydanie siebie na śmierć: «Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich».
Jednakowoż by trwać w miłości Bożej wystarczy tak niewiele: kochać innych. Tak niewiele i tak wiele zarazem. Aż do ofiary własnego życia za bliźniego włącznie... Ale spójrzmy na to zdanie z punktu widzenia naszej codzienności...Każdy z nas może oddać swoje życie za przyjaciół w zwykły, szary dzień. Kiedy poświęcasz jakąś część swojego życia, kiedy na przykład rezygnujesz z ulubionego programu w TV by pomóc przyjacielowi w przeprowadzce, gdy pożyczasz mu pieniądze–mimo, że odkładasz od kilku miesięcy na egzotyczne wakacje, gdy przyjeżdżasz do przyjaciela w środku nocy, by go wysłuchać i pocieszyć...Przykłady można mnożyć. Każdy może znaleźć taką sferę w życiu, gdy oddaje jakąś cząstkę siebie dla drugiego człowieka.
Przyjaźń zobowiązuje. Jeśli przykrość wyrządzona mi przez kogoś bliskiego jest cierpieniem, to przykrość od przyjaciela bardzo boli. Jeśli więc słyszę, że Bóg nazywa mnie przyjacielem, to „włos się jeży”. To niemożliwe. U Boga możliwe, bo jest wierny, ale co ja za przyjaciel, gdy u mnie tyle niewierności?
Straciłem przyjaciela. Umarł. Mam kogoś kto jest mi bardzo przyjazny, ale czy ja mogę się uważać za jego przyjaciela? Też chyba nie. Przyjaźń bardzo zobowiązuje. Nie daj mi Boże—abym okazał się niewiernym przyjacielem, bo–choć jesteś Bogiem–to musi bardzo boleć...
Komentarze
Prześlij komentarz