Chwile zwątpienia przemijają !

Ewangelia z dn.11.10.2021.

Łk 11, 29–32.

Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: «To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza.

Jak bowiem Jonasz stał się znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.

Królowa z południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon

Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz».

SPRAWIEDLIWOŚĆ CZY MIŁOSIERDZIE ?

Znaki informują, ostrzegają - zazwyczaj służą naszemu dobru. Jonasz stał się znakiem dla mieszkańców Niniwy. Dzięki niemu nawrócili się i zostali ocaleni. Ale na początku tak nie było...

Jonasz siedząc trzy dni w rybie zmiękł, ale tylko trochę. Doszedł do wniosku, że przed Bogiem uciec się nie da–więc skoro musi–to pójdzie i zrobi swoje, chociaż się do tego nie pali. W sercu dalej myśli swoje. Postanawia, że wykona rozkaz zewnętrznie, żeby Bóg się od niego odczepił. Jest gotowy do podjęcia misji, ale zmienił się tylko częściowo. 

Pan wzywa go po raz drugi. Prorok idzie do Niniwy z musu. Skąd ten początkowy opór i ucieczka Jonasza? Najpierw stąd, że w Niniwie mieszkają poganie, Asyryjczycy. To są wrogowie Izraela, którzy go najechali i złupili. Jak więc--on Żyd--ma teraz iść do wrogów i głosić im upomnienie? Przecież to niedorzeczne. Mieszkańców Niniwy należy raczej zgładzić z powierzchni ziemi, a nie litować się nad nimi...

Ale istnieje jeszcze głębszy powód najpierw ucieczki, a potem oburzenia proroka. Kiedy tylko mieszkańcy Niniwy się nawrócili, niektórzy prorocy próbowali się wycofać, bo w tym–co głosili–nie widzieli nadziei na sprawiedliwość Bożą. Jonasz–przeciwnie–odmawia ponieważ wie, że nadzieja istnieje. Wszyscy prorocy smucili się, że jeśli ludzie się nie nawrócą, spotkają ich konsekwencje i nieszczęście. 

Mimo to Jonasz jest wściekły, że Bóg okazuje miłosierdzie. I to na dodatek wobec wrogów Izraela. Smuci się, że ludzie się nawracają, że nie było kary. Chłop się napracował, nachodził, nakrzyczał. I wszystko na marne. Grad siarki i ognia nie spadł na Niniwę. I jeszcze twierdzi, że on to wszystko wiedział od początku: "Dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą"(Jon 4, 1–4). Uważa, że tak się po prostu nie robi. Nie można grozić, a za chwilę przebaczać. Za grzech należy się kara, siarka i ogień, a nie miłosierdzie. To jest prorok, który trzyma się twardych zasad. Jest wyrazisty. On ma problem z Bożą sprawiedliwością. Uważa się za zwolennika sztywnej reguły: «Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie».

Zauważmy, że Bóg kazał Jonaszowi głosić upomnienie Niniwy—ale nie powiedział, jak to robić. Nie powiedział, jaka będzie kara. Jonasz wybrał najtwardszą opcję: "Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa będzie zburzona". Bóg nic o zburzeniu nie mówił, ani o terminie zesłania kary. Tak sobie umyślił prorok. Zdaniem proroka, Bóg nie powinien tak postępować. Jonasz wie lepiej, jak powinno być. Gorszy się, zniechęca, wpada w depresję i nie chce mu się już żyć z tego powodu. I mówi: "O nie, ja w te klocki bawić się nie będę". Znowu nie poszło po jego myśli. 

Czy nie dziwi nas to "święte" oburzenie Jonasza!? Bóg jest jego zdaniem za bardzo miłosierny. Przesadza. Niby grozi karą—ale tak naprawdę od początku chce przebaczyć. Czyli jednak Bóg rzuca słowa na wiatr? Niby mówi, że ukarze—ale jeśli się ludzie nawracają, to nagle zmienia zdanie! Tak. Miłosierdzie powoduje, że Bóg jest "niekonsekwentny", w pewnym sensie "niesłowny". 

Nam się często wydaje, że istnieje albo sprawiedliwość albo miłosierdzie. Nie da się ich ze sobą pożenić. Albo jesteś sprawiedliwy, albo miłosierny. Nie można równocześnie być jednym i drugim. Jeśli okazuję miłosierdzie, to rezygnuję ze sprawiedliwości. Tymczasem w Bogu miłosierdzie i sprawiedliwość nie zwalczają się, lecz uzupełniają. Syn Człowieczy stał się - i będzie do końca świata - największym i najważniejszym znakiem dla całej ludzkości. Bóg staje się człowiekiem, umiera na krzyżu i zmartwychwstaje dla naszego zbawienia. To znak Jego bezgranicznej miłości do mnie. 

Czy zachwycony miłością Chrystusa staję się znakiem dla innych?




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wola Miłosiernego Ojca

Żywa wiara

Tradycja czy nowoczesność ?