Zaufajmy Jezusowi!
Ewangelia z dn.26.08.2021.
J 2, 1–11.
W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa.
Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów.
A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina»
Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Jeszcze nie nadeszła moja godzina»
Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie»
Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary.
Rzekł do nich Jezus: «Napełnijcie stągwie wodą». I napełnili je aż po brzegi.
Potem do nich powiedział: «Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu». Ci zaś zanieśli.
A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem, i nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli, przywołał pana młodego i powiedział do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.
Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
POSTAWA SŁUŻBY
Można się zastanawiać się ile wody Jezus przemienił w wino. Albo jeszcze inaczej: ile wody musieli najpierw wlać do stągwi słudzy? Wydaje się jednak, że sporo...
Podobnie jest w naszym życiu. Czasem mierzymy się z czymś wielkim, co nas przerasta i czego... nie rozumiemy. Czymś, co mamy wykonać, czemu mamy być wierni, jak choćby powołanie do małżeństwa wraz z wyrażonymi przerzeczeniami: miłości, wierności i dozgonności. Łatwo wypowiada się te słowa, gdy jest się młodym i gdy wydaje się, że dla człowieka nie ma nic nie możliwego. A potem wcześniej czy później przychodzi kryzys, zwątpienie, czasem choroba... Albo powołanie do życia zakonnego z jego ślubami: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. I tu podobnie, gdy jest się młodym jest się gotowym zrobić wszystko dla Jezusa. Ale i tu bywa różnie. Z czasem zaczynają się pojawiać wątpliwości: "Nie ma co przesadzać, nie trzeba być takim świętoszkiem" itp.
Dzisiejszy obraz to obraz ludzi, którzy idą za wskazaniem Maryi: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie». Bez postawy zaufania, zawierzenia czyli czynienia czegoś–co po prostu rozmija się ze zdrowym rozsądkiem czy życiową mądrością, ale prowadzi do wierności usłyszanemu Słowu Boga–nie ma mowy o wierze, o duchowości, po prostu o pełni człowieczeństwa. Wszyscy jesteśmy powołani do nadprzyrodzoności. A znaki–zarówno te wielkie, jak i te małe–są zapowiedzią przyszłej nadprzyrodzonej rzeczywistości, w której będziemy przebywać z Bogiem i ze sobą bez żadnej przeszkody czy oddzielenia. Wcześniej potrzeba jednak wierności, często codziennego wiernego powtarzania tych samych gestów i czynności, choć po prostu nie widać ich sensu. Choć wydaje się, że do niczego nie prowadzi.
Współpracując z łaską Chrystusa i powierzając–tak jak Maryja–wszystkie nasze aktywności Jego działaniu, idziemy bez wątpienia właściwą drogą.
Jezus każdego dnia czeka na zaproszenie z naszej strony, bo tylko wtedy będzie mógł przemieniać nasze życie. Niczego nie zrobi na siłę. Nie tylko chce być z nami w najtrudniejszych momentach naszego życia, kiedy przychodzimy do niego i błagamy o ratunek. On pragnie przeżywać z nami również nasze radości i sukcesy, naszą najzwyklejszą codzienność. Mówi do nas słowami Ewangelii i chciałby abyśmy słuchali Jego głosu nie tylko „od święta” ale abyśmy żyli Słowem Bożym tak, aby Ono stało się naszym chlebem powszednim. On pragnie być Bogiem całego naszego życia.
Warto zabiegać o wierne budowanie relacji osobistej z Jezusem w naszej codzienności, wtedy łatwiej będzie nam czynić wszystko cokolwiek nam powie. Maryja zawsze będzie prowadzić nas do swojego Syna i uczyć postawy całkowitego zawierzenia Bogu. Dzięki Niej zrozumiemy, że pokora, służba i posłuszeństwo prowadzi do pełni życia, do oddania chwały Bogu i życia dla drugiego człowieka. Wystarczy zaprosić Jezusa do swojego życia i zaufać Jego miłości tak jak uczniowie zaufali swojemu Mistrzowi w Kanie Galilejskiej. Zaufali i uwierzyli, w Niego.
Z wydarzenia w Kanie Galilejskiej można wysnuć wniosek, że–jak Pan daje–to naprawdę hojną ręką.
A ja...Czy wierzę w to, że Bóg naprawdę pragnie mojego szczęścia i życia w pełni radości—wypływającej z tego, że moje życie należy do Niego?
Maryjo ucz nas zawierzenia Twojemu Synowi—wbrew wszelkim naszym naturalnym oporom i wątpliwościom🙏
Komentarze
Prześlij komentarz