"Słowo wcielone"
J 1, 1-18 Słowo stało się ciałem
Praktycznie w żadnym miejscu Pismo Św. nie wspomina o"modnym"teraz przedstawianiu posłania dla Jezusa w postaci żłóbka.W każdej z czterech Ewangelii mowa jest o żłobie(karmniku) dla zwierząt...Dlaczego Bóg przyszedł do nas w takich warunkach!? Przecież mógł wybrać pałac albo świątynię,gdzie oddawano by Mu należytą cześć. Jednak Boży plan zakładał objawienie się Wszechmogącego tym,którzy przyjmą Go w pokorze i radości. Anioł przekazał im wolę Boga,a oni ją przyjęli i uszanowali--pomimo,że sam fakt przyjścia Nowonarodzonego na świat był dla nich szokiem...Chociaż byli niegodni tego spotkania,a okoliczności nie sprzyjały rozwiązaniu Matki Najświętszej--"to Słowo stało się Ciałem"właśnie wówczas.
Przyjście Syna Człowieczego na ten świat jest określane jako przyjście:"Zbawiciela,Mesjasza albo Pana". Zbawiciel w jęz.greckim oznacza:"Ratujący"(Soter) i rzeczywiście Jezus"odratował"nas od zguby(śmierci wiecznej). Z kolei Mesjasz to po hebrajsku"namaszczony"(pomazaniec) i za takiego uważali Go już prorocy.Natomiast"Pan"(gr."Kyrios")jest synonimem Władcy i słowem zastępującym imię Boga (Jahwe) w Starym Testamencie.
Już te trzy określenia uzmysławiają nam z Czym,a raczej Kim mieli do czynienia pastuszkowie...
A my--mądrzejsi o te 20 wieków panowania Jezusa Chrystusa na świecie--czy zdajemy sobie sprawę z nadprzyrodzonego charakteru wydarzeń w Betlejem?
Czy wierzymy,iż sam Bóg wcielony do nas zawitał i w dodatku z"szaleńczą"misją Miłości? A może udajemy,że nic się nie stało,że to jakaś"legenda,mit albo bajka"?
Jeśli tak uważamy,to anioł zła ma nas"w garści"...Dlatego Syn Człowieczy objawił się"prostaczkom",gdyż"możni tego świata"szybko zatuszowali by sprawę.
Czy świadectwo mojego życia i głoszenie Ewangelii--tego Słowa wcielonego--wystarczy w tych trudnych czasach do przyprowadzenia wszystkich wędrowców na Jezusowe urodziny i czy znajdzie On mieszkanie w naszych sercach?
Przyjście Syna Człowieczego na ten świat jest określane jako przyjście:"Zbawiciela,Mesjasza albo Pana". Zbawiciel w jęz.greckim oznacza:"Ratujący"(Soter) i rzeczywiście Jezus"odratował"nas od zguby(śmierci wiecznej). Z kolei Mesjasz to po hebrajsku"namaszczony"(pomazaniec) i za takiego uważali Go już prorocy.Natomiast"Pan"(gr."Kyrios")jest synonimem Władcy i słowem zastępującym imię Boga (Jahwe) w Starym Testamencie.
Już te trzy określenia uzmysławiają nam z Czym,a raczej Kim mieli do czynienia pastuszkowie...
A my--mądrzejsi o te 20 wieków panowania Jezusa Chrystusa na świecie--czy zdajemy sobie sprawę z nadprzyrodzonego charakteru wydarzeń w Betlejem?
Czy wierzymy,iż sam Bóg wcielony do nas zawitał i w dodatku z"szaleńczą"misją Miłości? A może udajemy,że nic się nie stało,że to jakaś"legenda,mit albo bajka"?
Jeśli tak uważamy,to anioł zła ma nas"w garści"...Dlatego Syn Człowieczy objawił się"prostaczkom",gdyż"możni tego świata"szybko zatuszowali by sprawę.
Czy świadectwo mojego życia i głoszenie Ewangelii--tego Słowa wcielonego--wystarczy w tych trudnych czasach do przyprowadzenia wszystkich wędrowców na Jezusowe urodziny i czy znajdzie On mieszkanie w naszych sercach?
Komentarze
Prześlij komentarz